FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 VX'em do Chorwacji - okolice Dubrownika - 2011 Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Poll :: Czy planujesz jakiś dalszy wypad VX'em poza PL w sezonie 2012?

tak
20%
 20%  [ 1 ]
nie
0%
 0%  [ 0 ]
jeszcze nie wiem
80%
 80%  [ 4 ]
Wszystkich Głosów : 5


Autor Wiadomość
griba




Dołączył: 30 Maj 2007
Posty: 2615
Przeczytał: 1 temat

Pomógł: 61 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdynia

PostWysłany: Śro 16:00, 17 Sie 2011 Powrót do góry

Griba napisał:
Poniżej link do relacji all-in-one. Znajdziecie tam to samo co w tym poście, ale w lepszej oprawie.

[link widoczny dla zalogowanych]

Cześć!

Wrażenia z wyjazdu jak najbardziej pozytywne.

Muszę to napisać wielkimi literami. Teraz już mogę.

VX DAJĘ RADĘ! TEN MOTOR ROBI ROBOTĘ!

Wszystko grało, VX jechał dzielnie. Silnik sprawował się doskonale. Na dystansie ponad 4000 km spalanie wyszło 5,76l, oleju łyknął 0,6l co biorąc pod uwagę pałowanie na autostradzie nie jest złym wynikiem.

Po zmianie tylnej opony na przewidzianą (profil) okazało się, że na autostradzie nie jest tak źle jak wcześniej sądziłem i można śmiało jechac 140-150. Brakuje 6 biegu ale już nie tak bardzo jak wcześniej.

Na trasie krajowej, winklach w Bośni czy Chorwacji motor daje radę bez żadnego problemu, ładnie się składał, zakręty można było ostro brać. Załadowany trochę inaczej jedzie ale bez jakiegoś szczególnej straty osiągów czy sterowności.

Jedna bardzo fajna rzecz na takiej trasie - SuMo dał mi zatyczki do uszu. Wkładaliśmy je na autostradzie. Wtedy jest cichutko, zaledwie lekko szumi wiaterek nawet przy prędkościach powyżej 150. Człowiek się znacznie mniej męczy.

Inna uwaga, zdejmować zegarki, drgania się kumulują i można się troszkę zdziwić po 2000km, że ręka boli.

Motor wygodny, dobra amortyzacja, tyłki zaczęły boleć właściwie dopiero w drodze powrotnej. Najbardziej w sumie dyskomfort odczułem w karku - walka z naporem wiatru.

Chodź na autostradzie po prostu kładłem się za moją małą szybką na tankbagu zwłaszcza gdy SuMo prowadził i tyle.

Nogi trochę na drugi dzień jazdy bolały, przy wolnej jeździe trochę jechałem na stojąco jak nie było postoju w planie i to wystarczyło. Poza tym zmiany pozycji. Wink

SuMo podsunął mi pomysł, żebym na swoje gmole HB założył spacerówki. Chyba skorzystam z jego sugestii, to dawało by odpoczynek dla nóg.

Krótki opis podróży.

W piątek 05-08-2011 ruszyłem planowo do SuMo. Dojechałem bez większych trudności.
Mocowanie i pakowanie miałem już przećwiczone. Na trasie okazało się, że nawet przy prędkościach autostradowych jest ok.

Chodź musiałem objechać jeden remont i na trasie zdarzył się też wypadek, ale Policja puściła mnie normalną trasą. Objechałem korek bokiem.

Pogoda była dobra. Nie za gorąco.

Wieczór u SuMo przegadaliśmy głównie o VX'ach. Wink Potem ok. 23h zjechał Daro KLE 500. Przy parkowaniu szybko zorientowałem się, że z odprowadzenia puszki filtru powietrza leci paliwo.
Mieliśmy się kłaść spać ale zostaliśmy w garażu. Rozebraliśmy obie komory pływakowe i nic nie znaleźliśmy. SuMo ma pokaźny warsztat, przedmuchaliśmy wszystko sprężonym powietrzem.
Wyczyściliśmy świece i KLE odpalił.

Położyliśmy sie o 3h. Wyjazd o 6h jak planowaliśmy był nierealny. Wstaliśmy ok. 7h i po śniadaniu ruszyliśmy do sklepu aby zakupić nowe świece do KLE - jedna była nadszarpnięta po awarii.

W końcu ruszyliśmy około 11h z Bełchatowa. Na trasie szybko okazało się, że jednak gaźniki w KLE nadal leją. Darek musiał zawrócić - potem dowiedzieliśmy się że z trudem ale dojechał do Warszawy.

My cisnęliśmy dalej na Bratysławę. Polskę przeskoczyliśmy omijając po drodze środkiem spory korek. W końcu wpadliśmy na autostradę na Słowacji. Jechaliśmy początkowo 6k RPM.
Za Bratysławą wkrótce 6k przeszło w 7, potem 7,5. SuMo, który stracił licznik i obserwował obrotomierz (nawalił jak się potem okazało po powrocie do Bełchatowa ślimak) twierdzi, że było nawet chwilami 8k.
Szybko przekonałem się, że mój VX dużo pije przy takim tempie. Ze dwa razy musiałem otworzyć rezerwę. Nie wiedząc jak duże jest spalanie przy takiej prędkości myślałem już, że coś zaczęło nawalać.
Motocykl SuMa był przy takich prędkościach oszczędniejszy - może z racji owiewki?

Przeskoczyliśmy Węgry omijając Budapeszt - praktycznie cały czas autostradą. W Chorwacji mieliśmy plan dotrzeć do Osijek. Ale w sumie byliśmy tak blisko Bośni, że postanowiliśmy ciągnąć do granicy. Dojechaliśmy około 2h. Rozłożyliśmy się trawniku przy parkingu przy przejściu granicznym i tam pokimaliśmy do 6h.

Rano kawka i dalej. Granice przekroczyliśmy bez problemu. Była to druga po Węgiersko-Chorwackiej kontrola.

No i zaczęła się Bośnia. Ranek był chłodny, stopniowo zaczęło się robić coraz cieplej. O dziwo jazda w skórze nie dawała mi się we znaki.
Na tankowaniach pilnowaliśmy tylko aby zatrzymywać się w cieniu daszków stacji.

Bośnia malownicza, ale droga krajowa jest bardzo wolna. Poza tym trzeba uważać na Policję.
Miasta, wiochy, potem winkle w górach i stromizny. O dziwo z motocykla zakręty i zjazdy wydały mi się łagodniejsze niż z samochodu. Wink

Po drodze kilka postojów na fotki. Kawałek ciśniemy autostradą, która dochodzi prawie do Sarajewa. Do 2014 zrobią jeszcze kawałek - tyle wyczytałem na tablicach informacyjnych w drodze powrotnej.
Spalanie - tutaj znów zacząłem bić rekordy spalania, ale na szczęście niskiego. Widać mój VX woli jazdę spacerową - chodź cisnęliśmy miejscami i 110. Wyszło mi poniżej 5 raz nawet 4,5. Wink SuMa trzymał wtedy chyba pomiędzy 5-6 litrów.

W kóncu dojechaliśmy do granicy z Chorwacją i po jej przekroczeniu wbiliśmy się wkrótce w drogę nad morzem. Winkle i zakręty o 180 stopni, mijanki to norma na tym odcinku. Oj dłużył nam się ten odcinek. W końcu na kempingu około 15h.
Kemping pełen - sezon trwa. Dostaliśmy miejsce, które od biedy mogło być. Oczywiście wycieczka na plaże, kąpiel w morzu, które miało 26 stopni (w cieniu w dzień ponad 30). Wink Potem na chwilę się położyłem przy namiocie i pamiętam tylko, że gdy zapadł zmrok zdołałem się jakoś wczołgać do środka. Obudziłem się dopiero rano w poniedziałek.

Udało nam się znaleźć lepsze miejsce na namioty, w cieniu i takie, że motorki były przy nas. Podłączyłem do aku lampkę i SuMo stwierdził, że mamy full wypas. Wink

W następnych dniach leniuchowaliśmy. Zdaje się, że w poniedziałek wieczorem zrobiliśmy Dubrownik. Bardzo ciężko zaparkować nawet motorem. W koncu gdzieś na chodniku udało się wcisnąć obok skuterów, których wszędzie całe mnóstwo.

Szybkie zwiedzanie zakończyliśmy poszukiwaniem stacji paliw. W końcu zatankowani wróciliśmy na kemping.
Wtorek minął nam na leniuchowaniu nad morzem.

W środę byliśmy na półwyspie Peljesac, najpierw w zatrzymaliśmy się przy ekstra murach w Ston, potem dojechaliśmy do Trstenik mniej więcej w połowie półwyspu i stwierdziliśmy, że szkoda dalej się pchać. Zjedliśmy jakaś pizze i wróciliśmy na kemping.

W czwartek znów Dubrownik tym razem za dnia - ostatnie zakupy i wypłacenie kasy, żeby zapłacić za kemping.

Piątek to już plaża, morze, potem pakowanie i pożegnanie z morzem. Przetestowaliśmy też miejscowe specjały z baraniny czy czegoś tam...

Droga powrotna rozpoczęła się o 7h30. Mimo pobudki o 5h szybciej nie daliśmy rady wyjechać.
Jechaliśmy przez Bośnię dość żwawo, ale i tak zeszło nam ponad 8h. A nie wlekliśmy się, tylko wyprzedzaliśmy różne wolne pojazdy.

Szybko przelecieliśmy kawałek Chorwacji i wbiliśmy się na Węgry, gdzie zaczyna się autostrada. Tutaj robiliśmy pierwszy dłuższy postój na żarło przed Budapesztem.
Potem cisnęliśmy z planem postoju gdzieś na stacji za Bratysławą.
Tak się rozpędziliśmy, że tankowanie wypadło nam jakieś 200 km od Żywca. Tu udało mi się źle zjechać na stację drogą bez powrotu i wbijaliśmy się z powrotem przez las jakąś boczną drogą. Wink
Na szczęście SuMo był wyrozumiały. Wink
Stacja była nawet ok, ale było dość chłodno. Szybko doszliśmy do wniosku, że trzeba cisnąć dalej.
Poleżeliśmy godzinkę z hakiem na ławeczkach, potem kawka, dolewka oleju i dalej w drogę.

Wyskoczyliśmy ze stacji i po wyprzedzeniu kilku samochodów wpadliśmy we mgłę, która miała nam towarzyszyć jeszcze po przekroczeniu granicy w Polsce.
Szybka momentalnie robiła się nieprzeźroczysta i nic nie było widać. Nawet pasów na jezdni. Shocked

Zwolniliśmy, aż wyprzedził nas samochód. Był naszym przewodnikiem, trzymaliśmy się go dość długo, potem kolejnego i tak dojechaliśmy do końca autostrady.

W Polsce wylądowaliśmy chyba około 6h. Tutaj postój na pierwszej stacji, dla kurażu poszła jedna, potem druga kawa, spustoszyliśmy też stanowisko z hot-dogami.

Ostatni odcinek znów dość nam się dłużył, ale w końcu o 9h30 byliśmy u SuMo, gdzie zostaliśmy powitani przez jego rodziców. Szybko dostaliśmy pyszne grzanki i ciepłą herbatkę.

Potem kima i wieczorem jeszcze pogawędziliśmy przy piwku o całej podróży.

W poniedziałek ok. 9 wystartowałem do Gdyni. Trasa bez problemów mimo wzmożonego po długim weekendzie ruchu. Po tylu km razem trochę nieswojo mi się jechało nie widząc przed sobą lub za sobą w lusterku drugiego motocykla. Shocked

W całej podróży tylko raz trafił nam się deszcz przelotny za Budapesztem w drodze do Chorwacji.

Ja dojeżdżając do Gdyni złapałem kilka kropli praktycznie będąc już w centrum.
No i jeszcze ta mgła ale to w sumie nie była taka tragedia.

Tutaj link do fotek - jest tam również orientacyjna mapka (bez PL) oraz kalkulacja km i kosztów.

[link widoczny dla zalogowanych]

Uf, rozpisałem się, jak coś Was ciekawi pytajcie.

SuMo pewnie też lada moment wrzuci coś od siebie.

Pozdrawiam,
GribA


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez griba dnia Pią 14:54, 05 Sty 2018, w całości zmieniany 3 razy
Zobacz profil autora
czarny




Dołączył: 10 Maj 2010
Posty: 389
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Pruszcz Gdański

PostWysłany: Śro 17:13, 17 Sie 2011 Powrót do góry

Bardzo zazdroszcze wypadu. Ale w sumie kosztów spodziewałem się mniejszych Neutral Jednak za przyjemności trzeba płacić Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
ivf




Dołączył: 14 Sie 2008
Posty: 435
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Człuchów, pomorskie

PostWysłany: Śro 19:04, 17 Sie 2011 Powrót do góry

wyśmienicie! aż żal jakkolwiek to komentować ;/

paliwa spodziewałem się nawet ciut więcej, ale widzę że chyba w obie strony jechaliście tą samą, optymalną, trasą, tak? dlatego wyszło tak mało km..
w rozpisce możesz co najwyżej poprawić zapis dotyczący spalania oleju. po podzieleniu wpisałeś, że spalił ponad setke na 100km hehe, jednego zera zbrakło Wink

no i co wy tam jedliście? włącznie z trzema wypadami do baru, i tak żarcie wyszło taniej niż namioty?? paprykarze z Polski jedliście? hehehe

gratuluję wypadu, jednak tej gonitwy akurat nie pozazdroszczę.. chyba wolałbym krócej być na miejscu, ale spokojniej jechać, a nie spać 4h! i gonić dalej.. jakbym z Wami jechał to chyba porzucilibyście mnie już przy Bośni Laughing


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
griba




Dołączył: 30 Maj 2007
Posty: 2615
Przeczytał: 1 temat

Pomógł: 61 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdynia

PostWysłany: Śro 19:06, 17 Sie 2011 Powrót do góry

Witam!

No podróżowanie motocyklem to nie jest tania impreza.

Dla przykładu rok temu robiłem tą sama trasę samochodem z dwoma kumplami. Spędziliśmy w Orasac dwa tygodnie. Całość wyniosła mnie po podzieleniu kosztów niecały 1000 zł. Koszty LPG były niższe niż 800 zł i rozkładały się na 3 osoby.

Można by było parę zł przyoszczędzić np. na ubezpieczeniu (ponad 300 zł) lub zakupach (piwo, knajpy?).

O ile to drugie jest jeszcze możliwe, to pierwsze byłoby nierozsądne.

Wacha stoi drogo niestety i to jest główny koszt. Sad

Pozdrawiam,
Griba


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
griba




Dołączył: 30 Maj 2007
Posty: 2615
Przeczytał: 1 temat

Pomógł: 61 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdynia

PostWysłany: Śro 19:27, 17 Sie 2011 Powrót do góry

IVF -

1) Do Dubrownika ta trasa km optymalna. Można jeszcze skrócić jadąc przez Słowację pionowo w dół. Zysk chyba ok. 200 km. Autostradą jednak szybciej i mniejsze ryzyko trafienia "radarskiej kontroli" (kumpel trafił rok temu, 50 EUR w plery).

Czasowo Bośnia bardzo obniża prędkość. Ale wiadomo, że autostrady to nuda i w sumie czekaliśmy po niej na te winkle. Wink

2) Olej - zapis poprawię - z rozpędu tak wyszło. Wink

3) Żarcie - generalnie ja miałem kilka pasztetów z PL na drogę i chleb hermetycznie zapakowany. Na pobyt wziąłem próżniowo pakowaną dużą krakowską suchą, która starczyła mi prawie do końca wypadu. Wink Dla smaku miałem kilka gorących kubków (zupek nie brałem wyjątkowo ze względu na objętość), które częściowo zresztą wróciły ze mną. SuMo poczęstował mnie kaszką instant - zajebista sprawa.

Kupowałem głównie piwo, chleb (droższy niż u nas), do smarowania serki takie jakby twarożki, pomidory, cebulę. Potem jeszcze dokupiliśmy pasztety, ja takie salami w plastrach. SuMo kupił też małą szynkę w konserwie.

W chwilach słabości zagryzałem to wszystko marsami, które też ładowałem do pieca w trakcie podróży.

Dużo artykułów z żarcia jest w miarę porównywalnych cenowo do naszych.

Jeżeli chodzi o knajpę przy naszej miejscówce, to godziwa pizza kosztowała 30 kn czyli ok, 18 złych. W tej miejscowości na Peljesac to już za to samo 40 kn, czyli lipa.

Czyli jeżeli ktoś akceptuje na śniadanie, obiad i kolację kanapki z czymś tam co jest pod ręką to koszty jedzenia go nie zabiją. Wink

4) Co do gonitwy - Ty IVF akurat z tego co pamiętam wolno nie jeździsz. Myślę, że byś się odnalazł bez problemu. Wink

O porzucaniu nie było mowy, jak coś było nie tak zatrzymywaliśmy się i wszystko ustalaliśmy. Fakt, że praktycznie tak samo wszystko kumaliśmy z SuMo. Wink

Te km jednym ciągiem na trasie tak same wyszły. Fakt, że do CRO jechaliśmy szybciej chcąc nadrobić stracony przy próbie naprawy KLE czas. Ale po prostu tankowaliśmy, myliśmy szybki w kaskach i jechaliśmy dalej. Nie czuliśmy zmęczenia - zwłaszcza w ten pierwszy dzień do CRO 1000 km zeszło raz dwa.

Powrót tak wyszedł. Mieliśmy spać, ale stwierdziliśmy, że 100 czy 150 km od granicy to bez sensu. Gdyby nie mgła to byłby zupełny luzik, trochę nas to zmęczyło na mecie. Ja to chyba bym jeszcze w niedzielę do 3-miasta się jakoś dowlókł, ale SuMo mnie z Bełchatowa już nie puścił. Wink

Pozdrawiam,
GribA


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
góri




Dołączył: 19 Cze 2011
Posty: 1531
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łazy k/Zawiercia woj. Śląskie

PostWysłany: Śro 23:24, 17 Sie 2011 Powrót do góry

Jak ja zazdroszczę... w przyszłym sezonie chciałbym zrobić sobie wypad nad Solinę Smile W tym roku odwiedziłem już Ojców oraz Żywiec, Tresną oraz Szczyrk : )


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
dis




Dołączył: 22 Kwi 2009
Posty: 4405
Przeczytał: 1 temat

Pomógł: 37 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Golęczewo (pod Poznaniem)

PostWysłany: Czw 2:11, 18 Sie 2011 Powrót do góry

Bardzo fajny i pełny opis. Cena prawie jak z biura podróży z przelotem i zamieszkaniem w hotelu ale co to za przyjemność skoro ma się motocykl i tą pasję do jazdy Smile. Chętnie bym także wybrał się na taki wypad jednak najważniejsze są chwilowo finanse. Po drugie to ja bym został na bank z tyłu bo nie wiem czemu ale 130 to już jest dla mnie jakaś niewygodna szybkość (preferuję do 90-110 zwłaszcza w dolnym zakresie prędkości Very Happy). 170km/h raz jechałem i nie wiem czy chciałbym tak jechać dłużej niż kilka km. KLE nie wyrobił by z wami takich prędkości.
Dziwi mnie trochę że tak często tankowaliście po połowie zbiornika choć z drugiej strony postój na stacji = chwila odpoczynku, co swoją drogą wpływa na wzrost bezpieczeństwa.

Na wypad za granicę chwilowo się raczej nie skuszę lecz nad Solinę chętnie bym się wybrał Smile


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez dis dnia Czw 2:12, 18 Sie 2011, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
SuMo




Dołączył: 16 Lip 2010
Posty: 95
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bełchatów

PostWysłany: Czw 3:00, 18 Sie 2011 Powrót do góry

Ja dopiero teraz wbiłem na forum Sad

Generalnie griba napisał tak dużo, że nie ma co dodawać.

Dis - tankowaliśmy dosyć często, aby uniknąć rezerwy (która w VX'ie mała nie jest). Poza tym na autostradach zdarzało się, że przez kilkadziesiąt km nie było żadnej stacji i chcieliśmy uniknąć przykrej niespodzianki z brakiem paliwa, zwłaszcza że rozpiętośc spalania też była spora Wink

Mi udało się raz zejść poniżej 5 l. Za to griba chyba po kryjomu spuszczał paliwo z mojej maszyny w Bośni w czasie gdy ja byłem w kiblu Laughing (jemu spalanie tam chyba cały czas poniżej 5 l wychodziło).

Poza tym ciekawe spostrzeżenie - mimo rozbebeszonych tłumików i śrub mieszanki wykręconych o ponad 4 obroty spalanie w moim VX'ie i tak wyszło bardzo przystępnie - zwłaszcza podczas dynamicznej jazdy autostradą, gdzie wydawało mi się, że łyknie dużo więcej (tymczasem ani razu nie przekroczył 6,5 litra / 100km).

Co do kosztów - może małe i nie są, ale wrażenia z jazdy i wspomnienia z takiej wyprawy są bezcenne Smile


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
marecki




Dołączył: 27 Wrz 2010
Posty: 46
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdynia

PostWysłany: Śro 20:28, 24 Sie 2011 Powrót do góry

Po prostu zajebiście!!!!Sorki za to słownictwo,ale Griba tak opisał wyjazd,ze poczułem sie jak uczestnik tej wyprawy.Panowie normalnie zaczynam myslec o takim wypadzie.Pozdrawiam Marek


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
griba




Dołączył: 30 Maj 2007
Posty: 2615
Przeczytał: 1 temat

Pomógł: 61 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdynia

PostWysłany: Czw 10:37, 25 Sie 2011 Powrót do góry

Miło mi słyszeć, że relacja się podoba. Wink

A kiedy Marku przejedziemy się w 3-mieście?

Pozdrawiam,
GribA


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
 
 
Regulamin